Czym tak naprawdę jest
kobiecość i atrakcyjność? Co daje nam prawo do myślenia
o sobie w kategoriach piękna, a co na starcie nas dyskwalifikuje? Czy istnieje w ogóle miernik tej wartości, czy może to tylko upozorowany schemat, dyktowany przez trendy
i reklamy? Dążymy do perfekcji, czy do możliwości sprzedania siebie jako produktu? Kto
o miernikach tej perfekcji decyduje, a kto powinien decydować?
o sobie w kategoriach piękna, a co na starcie nas dyskwalifikuje? Czy istnieje w ogóle miernik tej wartości, czy może to tylko upozorowany schemat, dyktowany przez trendy
i reklamy? Dążymy do perfekcji, czy do możliwości sprzedania siebie jako produktu? Kto
o miernikach tej perfekcji decyduje, a kto powinien decydować?
Szaleńczy bieg za modą
od zawsze towarzyszy społeczeństwu w mniejszym lub większym stopniu – każda z
minionych epok miała swój sztandarowy typ kobiecego (i nie tylko) piękna. To
poniekąd zrozumiałe, że lubimy się utożsamiać, solidaryzować i szukać
potwierdzenia naszej słuszności w innych. Jeżeli tysiąc innych kobiet w twoim
otoczeniu ma na sobie spodnie podwinięte nad kostką i powszechna opinia mówi,
że wygląda to dobrze, sama prędzej czy później też się na nie skusisz, bo
podprogowo zdajesz sobie sprawę, że wzbudzisz większą aprobatę, niż gdybyś w
tym samym sezonie paradowała w dzwonach.
Tak mniej więcej działa
mechanizm mody, który na nasze własne życzenie zagląda nam już nie tylko do
szaf, ale i do lodówek, stylu życia, zainteresowań, czy upodobań seksualnych. O
ile porwanie się schematom i wytyczonym ścieżkom nie sprawia nam problemu i
czujemy się z tym świetnie albo nawet nie przywiązujemy do tego szczególnej
wagi, wszystko jest z nami w porządku – bez oceniania w kategoriach
indywidualizmu, który też jest pojęciem mocno niedoprecyzowanym społecznie.
Problem pojawia się w momencie, gdy idąc przez miasto, zaczynamy odczuwać, że obecny
trend wyrysował nam na ciele
chirurgiczne linie korekcyjne i zauważamy to nie tylko my sami, ale i wszyscy
dookoła. Najczęściej dotyczy to młodych ludzi, kobiet i osób, których poczucie
własnej wartości nie jest na tyle silne, by uznać własne „odchylenia” od normy
za naturalny wynik tego, że ludzkie ciała (bio)logicznie rzecz biorąc, muszą
się czymś różnić. I mimo, iż wcale nie chcemy uczestniczyć w kolejnym pędzie do
galerii handlowych po nowe, super modne, fantastyczne legginsy (w których może
i pupa filigranowej modelki wygląda genialnie, ale nasza z jakichś przyczyn ma
taką budowę, że możemy się jedynie ośmieszyć), to albo wbrew rozsądkowi to
robimy, albo katujemy się myślą, że nie jesteśmy wystarczająco super modne,
fantastyczne, filigranowe i genialne, żeby zasłużyć na posiadanie tej
niesamowitej nowości.
Ostatecznie i tak się
zadręczamy. Bo jesteśmy kobietami. Pragniemy być kobiece, atrakcyjne,
adorowane, a przede wszystkim – czuć się dobrze same ze sobą. Moda, do której
nie pasujemy nam tego nie umożliwia, więc próbujemy się do niej dopasować, albo
pogrążamy się w depresji, odbierając sobie jednocześnie prawo do decyzji.
Rozwiązanie jest proste: to Ty jesteś sobą samą i to Ty musisz zdecydować o tym,
czy jesteś piękna, czy nie. Ale jak to bywa z prostymi rzeczami – im prościej,
tym łatwiej to skomplikować.
Warto zdać sobie
sprawę, że z dnia na dzień nie zmienimy myślenia innych ludzi, nie sprawimy, że
określenia gruba i chuda pozostaną jedynie suchymi określeniami
bez przeświadczenia, że to pierwsze musi być pejoratywne, a drugie
niekoniecznie. Nie wywołamy na pstryk!
zrozumienia faktu, że brzydka i ładna,
to pojęcia względne i o ile nie sprawdzisz się w roli modelki, której zdjęciami
zachwycą się miliony, o tyle dla niewielkiej grupy mężczyzn, a nawet tylko (lub
aż) dla jednego konkretnego, będziesz wyglądać jak ósmy cud świata. Mimo
utartych sloganów, zaledwie niewielka część z nas zdaje sobie sprawę, że na atrakcyjność składa się nie tylko wygląd
zewnętrzny, ale i aparycja, ruch, głos, plus tysiące drobnych elementów
wynikających właśnie z twojej osobowości. Jeśli zatrzymasz się na samym
wyglądzie, okrojonym ze wszelkich wymienionych wyżej składników, szybko
przekonasz się, że to wcale nie to, czego ci potrzeba. A jeżeli oprócz niego
masz wszystko, ale to nad nim zatrzymasz się zbyt długo, tę najważniejszą
resztę możesz przez przypadek gdzieś zatracić.
Wszystko wynika z
próżności i typowo kobiecej skrajności – pragniemy być gwiazdami, ale
jednocześnie sądzimy, że czegoś nam brakuje, aby się nimi stać choćby na jeden
wieczór. Zazdrościmy pewnym siebie koleżankom, a przy tym irytuje nas ich
emanowanie wysoką samooceną. Dlaczego nas to drażni? Bo same chciałybyśmy bez
oporów myśleć, że jesteśmy fajne.
Gdzie tkwi przeszkoda? Wyłącznie tam, gdzie sobie ją postawimy.
Na przykład znany
wszystkim Instagram – ośrodek szeroko pojętego, internetowego „lansu”, a zatem
powinien być całkiem wiarygodnym miejscem do poczynienia obserwacji. Tutaj aż
roi się od mini-blogów z dopiskiem #fit
pojawiającym się niemal wszędzie, ale ku zaskoczeniu dietomaniaczek, niemal
równolegle rozwija się drugi biegun - #curves.
Okazuje się, że gdzieś na świecie faktycznie istnieją kobiety, które cieszą się
swoim (czasami bardzo) zaokrąglonym ciałem. Nie jest to na tyle popularne, bo
obecnie obsesyjnie skłaniamy się ku zaznaczonym mięśniom brzucha i wąskim
biodrom, więc tego typu zjawiska możemy uznać za oburzające i gwałcące naszą
anorektyczką wizję świata, ale nie wiemy, co będzie za kolejne pięć lat i gdzie
projektanci wyrysują nam nową linię korekcyjną. Wiemy już za to, że wszystko
zależy od podejścia do tematu i nadprogramowe kilogramy też można uznać za
swoisty atut, bez względu na upodobania większości, co udowodniły nam krągłe
koleżanki zza granicy.
Kiedy już dojdziesz do
smutnego wniosku, że absolutnie tak się nie da żyć, dość masz swojego ciała, a
patrzenie w lustro przyprawia cię o mdłości, czekają cię dwie możliwości. Obie
fantastyczne i przynoszące niewymierne korzyści. Początek jest ten sam –
zastanów się, co ci w sobie nie pasuje, co ogranicza cię w działaniu, co
sprawia, że stoisz w miejscu, choć wiesz, że gdyby tego nie było (lub było
więcej w zależności od problemu), mogłabyś znacznie więcej. Kolejny krok to
rozróżnienie rzeczy wykonalnych od niewykonalnych. Dużego nosa nie zmienisz w
zgrabny koniuszek żadną dietą, ale grube nogi w szczupłe owszem. Jeśli już
sporządziłaś listę nienawiści do samej
siebie, przed tobą upragniony wybór. Albo przestaniesz się nad sobą użalać
i zajmiesz się sukcesywną zmianą rzeczy, które uznałaś za możliwe, a niemożliwe
z logicznej przyczyny zaakceptujesz, albo przestaniesz się nad sobą użalać i
zaakceptujesz wszystkie. Tak, wszystkie z tej cholernej listy.
Dlaczego to takie
istotne? Bo jeśli nie wybierzesz żadnego ze sposobów, staniesz
w miejscu. Nikt nie jest w stanie się rozwijać, jeśli z uporem maniaka koncentruje się na swoich kompleksach. W tym momencie to ty sama wybierasz, czy jesteś piękna, czy brzydka i czy nienawidzisz siebie na tyle, by się zmienić, czy może nienawidzisz tylko swojego podejścia do własnej osoby.
w miejscu. Nikt nie jest w stanie się rozwijać, jeśli z uporem maniaka koncentruje się na swoich kompleksach. W tym momencie to ty sama wybierasz, czy jesteś piękna, czy brzydka i czy nienawidzisz siebie na tyle, by się zmienić, czy może nienawidzisz tylko swojego podejścia do własnej osoby.
Teraz czas na gratulacje,
bo jesteś już na dobrej drodze do pozbycia się frustracji, która zżarła niejedną
zakompleksioną kobietę. Musisz tylko pamiętać, że nikt ci nie powie, co zrobić,
żeby zmienić wszystko na raz w szybkim tempie, bo to… nierealne. Każda zmiana
wymaga ciężkiej pracy, a już samo wydobycie z siebie mobilizacji pochłonie
mnóstwo twojej energii. Dobrze jest wtedy przypomnieć sobie, ile energii
pochłaniało ci dotychczas katowanie się niezadowoleniem z siebie przy każdej
możliwej okazji. Teraz, cokolwiek postanowisz, może być tylko lepiej, o ile
będziesz rzetelnie trzymać się tych postanowień.
Jeśli jednak chcesz
skorzystać z drugiej możliwości, to dziękuję ci bardzo, bo właśnie o tym warto powiedzieć
najwięcej - właśnie dlatego, że o tym się mówi niewiele. Wiesz już, że sama
warunkujesz własne piękno, teraz warto byś uzmysłowiła sobie, że twoje ciało –
nagie i pozbawione wszelkich dodatków, to tylko wstępny szkic, reszta należy do
ciebie
i jeżeli zdecydowałaś, że chcesz je zwyczajnie zaakceptować, wystarczy zająć się szczegółami. Nie jest to oczywiście pochwała otyłości, bo jeżeli faktycznie któraś
z tych „niechcianych” cech zagraża twojemu zdrowiu, samo zaakceptowanie siebie nie wystarczy. Jeśli jednak wszystko w tym zakresie jest u ciebie w granicach normy, pozostało ci przejść do tworzenia. Częsty błąd popełniany przez kobiety eufemistycznie mówiąc: nie-do-końca-zadowolone z własnego wyglądu to zaprzestanie dbania o ów wygląd. Dzięki temu, (czy może bardziej przez to) błędne koło kręci się coraz szybciej, bo z minuty na minutę przestajesz dostrzegać jakiekolwiek plusy. Dlatego nie przestawaj i dbaj o włosy, paznokcie, skórę, nawilżenie ciała, odpowiedni do sytuacji strój. Zobaczysz, ile pewności siebie zyskasz, jeśli na spotkanie ze znajomymi zamiast w wyciągniętym swetrze i koku, wyjdziesz
w sukience i ułożonych włosach. Nie musisz od razu paradować w pełnym makijażu
i kreacjach sylwestrowych – po prostu zawsze wyposaż się w element, który polepszy twoje myślenie o sobie. Sam zapach ładnych perfum unoszący się w powietrzu może podbudować twoje myślenie o sobie, bo te małe kroczki są w stanie sprawić, że zaczniesz zauważać coś więcej, niż same minusy swojego jestestwa.
i jeżeli zdecydowałaś, że chcesz je zwyczajnie zaakceptować, wystarczy zająć się szczegółami. Nie jest to oczywiście pochwała otyłości, bo jeżeli faktycznie któraś
z tych „niechcianych” cech zagraża twojemu zdrowiu, samo zaakceptowanie siebie nie wystarczy. Jeśli jednak wszystko w tym zakresie jest u ciebie w granicach normy, pozostało ci przejść do tworzenia. Częsty błąd popełniany przez kobiety eufemistycznie mówiąc: nie-do-końca-zadowolone z własnego wyglądu to zaprzestanie dbania o ów wygląd. Dzięki temu, (czy może bardziej przez to) błędne koło kręci się coraz szybciej, bo z minuty na minutę przestajesz dostrzegać jakiekolwiek plusy. Dlatego nie przestawaj i dbaj o włosy, paznokcie, skórę, nawilżenie ciała, odpowiedni do sytuacji strój. Zobaczysz, ile pewności siebie zyskasz, jeśli na spotkanie ze znajomymi zamiast w wyciągniętym swetrze i koku, wyjdziesz
w sukience i ułożonych włosach. Nie musisz od razu paradować w pełnym makijażu
i kreacjach sylwestrowych – po prostu zawsze wyposaż się w element, który polepszy twoje myślenie o sobie. Sam zapach ładnych perfum unoszący się w powietrzu może podbudować twoje myślenie o sobie, bo te małe kroczki są w stanie sprawić, że zaczniesz zauważać coś więcej, niż same minusy swojego jestestwa.
Nie musisz być taka,
jak inne kobiety, żeby być atrakcyjna. Nie musisz być szczupła, mieć długich
blond włosów i potykać się o własne rzęsy, żeby być seksowna. Wystarczy, że
odpowiednio o siebie zadbasz, pod każdym względem.
To, że popkultura
narzuca nam gotowy schemat, który nijak ma się do ciebie, twojej budowy i
stylu, nie oznacza, że z tego powodu jesteś na przegranej pozycji. Już samo
pozbycie się destrukcyjnego przekonania, że wszyscy są lepsi i piękniejsi od
ciebie
oraz poprawienie swojego wyglądu za pomocą realnie dostępnych, nieinwazyjnych metod sprawi, że poczujesz się zupełnie inaczej.
oraz poprawienie swojego wyglądu za pomocą realnie dostępnych, nieinwazyjnych metod sprawi, że poczujesz się zupełnie inaczej.
Nie odmawiaj sobie
pójścia na zakupy wymówką, że zrobisz to, jak schudniesz. Nie przekładaj
spotkań ze znajomymi tylko dlatego, że chcą iść potańczyć, a ty na parkiecie będziesz
czuła się durnie. W ten sposób tracisz okazje. A co, jeśli nigdy nie
schudniesz, nigdy nie nauczysz się tańczyć i w żaden sposób nie wyładniejesz?
Idąc takim tokiem rozumowania, skazujemy się na dożywotnie płakanie przy
rzewnych soundtrackach z seriali.
I przestań myśleć o
tym, jak widzą cię inni, bo z tego nigdy nie wychodzi nic dobrego. Wówczas, gdy
wydaje ci się, że jedna znajoma plotkuje na twój temat, druga – ta najbardziej
zaufana, której absolutnie nie podejrzewasz, może robić to już od dawna. Po co
zapędzać się w skrajności? Ludzie w ciągu swojego życia myślą dużo, chaotycznie
i szybko zapominają. Sama pewnie nie raz wyśmiałaś w myślach jakąś obcą dziewczynę
i teraz już nawet nie pamiętasz, o co chodziło (i oczywiście przestało ci już
być wstyd za powierzchowność, jaką się wykazałaś). Nawet jeśli się wygłupisz, o
ile w ogóle, na pewno nie napiszą
o tym na pudelku. I z drugiej strony, zanim znów się zmartwisz czymś podobnym, zastanów się na ile opinia ludzi, których się obawiasz jest dla ciebie ważna i potrzebna.
o tym na pudelku. I z drugiej strony, zanim znów się zmartwisz czymś podobnym, zastanów się na ile opinia ludzi, których się obawiasz jest dla ciebie ważna i potrzebna.
W gruncie rzeczy każda
życiowa potyczka, czy przeszkoda staje się takową dopiero wtedy, kiedy uznamy
ją za problem. Twoje podejście do sytuacji warunkuje wszystko, z czym możesz
się zmierzyć w swoim życiu i nawet, gdybyś wymyśliła sobie teraz idealne ciało,
za które dałabyś sobie odciąć dowolną kończynę, jakiś czas po pierwszej euforii
związanej
z metamorfozą, znów zaczęłabyś marudzić i szukać defektów tam, gdzie ich nie ma, bo Twój problem nie wynika z tego, jak wyglądasz, lecz z tego, jak na siebie patrzysz.
z metamorfozą, znów zaczęłabyś marudzić i szukać defektów tam, gdzie ich nie ma, bo Twój problem nie wynika z tego, jak wyglądasz, lecz z tego, jak na siebie patrzysz.
Twoje możliwości
rozwoju i ulepszania samej siebie są nieograniczone, wystarczy tylko pozbyć się
frustracji i docenić siebie – a na to jest zdecydowanie więcej sposobów, niż
operacja plastyczna, dawkowanie sobie kolejnych porcji charakteryzacji, która
już dawno przekroczyła granice makijażu, czy unikanie ludzi. Każdego dnia
jesteś w stanie zrobić, co poprawi ci samopoczucie i sprawi, że powoli
zaczniesz przekonywać się do siebie. Dziś niech to będzie ładna sukienka, która
od miesięcy pełni funkcję samotnego wisielca w szafie, bo jej właścicielka nie
miała ostatnio ochoty wyglądać dobrze. Na jutro sama wymyślisz sobie sposób,
dzięki któremu staniesz się lepszą wersją
siebie.